Jest maj, najpiękniejszy miesiąc roku,przepełniony zapachem bzu i konwalii. To właśnie ten miesiąc od wielu lat jest dla mnie szczególnym miesiącem. Pomimo tragedii jaka mnie w tym miesiącu spotkała,wciąż rozbraja i urzeka mnie swoją magią, jaką niosą z sobą wszystkie rozkwitające kwiaty i cudownie uspakajająca zieleń.
I właśnie dziś znów siedzę wśród zieleni. Na moich kolanach od kilkudziesięciu minut leży skórzany album, pełen zdjęć. To tutaj właśnie w nim jest zapisana cała moją przeszłość, moje dzieciństwo i młodość ,oraz macierzyństwo i największa miłość mojego życia. W tych ułamkach sekund, które uchwycił obiektyw aparatu fotograficznego jest tysiące wspomnień z mojego życia. Prawie każde zdjęcie uzupełniają moje notatki, z których wszyscy się kiedyś naśmiewali, gdy je doklejałam lub dopisywałam. A teraz, po latach, są fantastycznym dopełnieniem tego, co uwiecznił aparat. I o dziwo, każdy, kto ten album przegląda jest bardzo zadowolony z dołączonych opisów.
Od dłuższej chwili album grzeje się pod ciepłem moich dłoni w ostatnich promieniach zachodzącego słońcach, które prześlizgują się pomiędzy gęstymi konarami drzew i krzewów. Z każdej strony otacza mnie zieleń ogrodu, nasycona majowym powietrzem i kolorem.A ja siedzę w swoim ogrodowym fotelu kupionym przez przypadek i upajam się widokiem zieleni oraz magnolii, która tonie w bogactwie różowo-wrzosowych kwiatów.
Tak,tak, dorobiłam się swojego ogrodowego fotela i często z rozmarzeniem wspominam moment jego zakupu. Został on przeze mnie zauważony pewnego dnia w jakimś bawarskim miasteczku. Wprawdzie był to przypadek, że właśnie w miasteczku, którego nazwy nie pamiętam zatrzymaliśmy się, by obejrzeć lokalny festyn i przy okazji spacerując po małym pchlim targu wpadł mi w oko fotel, który urzekł mnie swoim wyglądem.Nie przedstawiał sobą nic szczególnego,a jednak od razu mnie zauroczył.
Nie zamierzaliśmy nic kupować, to miał być tylko lekki popas i duchowa uczta, a jednak wyskoczyliśmy poza ramy naszych planów.
– Chciałabym mieć go w ogrodzie- wypowiedziałam swoją myśl, radośnie uśmiechając się do Tomasza, mojego męża – pasowałby do tego starego babcinego stołu, który stoi pod naszą wierzbą-mówiłam siadając na nim. Zobaczyłam zdziwiony wzrok męża i po chwili jego rozbrajający uśmiech i już wiedziałam, że mam swój fotel.
To był dopiero początek naszej podróży do Hiszpanii, a wiec nasz nowy nabytek wędrował z nami przez prawie całą Europę w jedną i drugą stronę. A ja dzięki temu zakupowi miałam przez cały czas podroży własne siedzisko i oczywiście ochoczo z niego korzystałam. Choć często losowaliśmy kto przy naszych wieczornych winno-karcianych posiedzeniach będzie miał zaszczyt w nim rozkoszować się wygodą, zamiast obciążać własnym ciężarem turystyczne krzesełko.
Minęło tyle lat ,a on wciąż stoi prawie w tym samym miejscu i nic a nic się nie zmienia i wciąż jest przyjazny kształtom, które go wypełniają. Choć dzisiaj, gdy na nim siadałam wydawało mi się jakby leciutko westchnął, lecz myślę, że to na pewno nie ze starości.
Miejsce ,w którym siedzę jest cudowną oazą ciszy. Gdzie tylko spojrzę zieleń, która otula mnie i jednocześnie oddziela od gwaru ulicy i odgłosów sąsiadów. Przez lata, troskliwie pieszczone drzewa i krzewy odwdzięczają się teraz obdarowując mnie swoim cieniem i urokiem.
Spojrzałam na album, który leży na moich kolanach. Systematycznie przez wiele lat go zapełniałam zdjęciami i krótkimi zapiskami. Tomasz żartował sobie z mojego uporu, gdy co rusz wywoływałam zdjęcia. Uważał, że teraz, gdy coraz bardziej popularne zaczęły się robić cyfrowe zapisy fotograficzne nie ma sensu wywoływać zdjęć.
-To nie to samo- powtarzałam uparcie – Lubię oglądać wywołane fotografie. Lubię mieć je blisko, tuż pod dłonią, Lubię przewracać kartki siedząc sobie na kanapie, fotelu czy w łóżku, to jest zupełnie coś innego niż przeglądanie zdjęć na komputerze.
-Wiem, że jesteś uparciuch,więc rób sobie te swoje fotki do albumu, rób do nich te swoje śmieszne opisy jeśli to cię uszczęśliwia, ale pamiętaj, że masz wszystko tutaj o tutaj!!- mówiłeś żartobliwym tonem-pokazując mi swoim palcem monitor komputera.
-Tutaj moja droga masz dosłownie wszystko. Tutaj są wszystkie nasze zdjęcia, elegancko posegregowane w folderkach i kiedy tylko zechcesz możesz je sobie oglądać. I oczywiście mam te wszystkie przez ciebie posegregowane folderki i często je przeglądam.
Muszę przyznać, że dużym plusem jest to, że mogę korzystać z funkcji jakie zapewnia komputer i wyczyniać ze zdjęciami cuda, lecz cały czas wyłazi ze mnie staromodna strona mojej natury, bo mimo wszystko lubię przeglądać tradycyjne albumy. Może to ten tajemniczy zapach kartek, które dotykały wasze i moje dłonie, może, to gdzieś głęboko we mnie zakotwiczona chęć powrotu do tradycji? A może po prostu lubię trzymać w dłoniach, to wszystko, co już jest przeszłością i cieszyć się tym, że mogę przytulić się do tego wachlarza wspomnień i poczuć go nie tylko pod swoimi dłońmi, ale także przy sercu ?
Lecz dzisiaj siedząc już dobrych parę chwil z tym moim sezamem wspomnień, pomimo mojej chęci, by znów po raz kolejny obejrzeć zdjęcia, to z niewiadomego powodu odwlekam ten moment. Spoglądam na ogród, który z tego miejsca jest prawie cały widoczny i znów oczami wyobraźni widzę, go takim jakim był na początku i jak z każdym rokiem zmieniał się i stawał się coraz piękniejszy, coraz bardziej nasz.
Dzisiejszy dzień jest dla mnie przepełniony przeszłością i niepokojem. Może właśnie dlatego zapragnęłam poczuć pod palcami dotyk miękkiej skórzanej okładki albumu, zapach magnolii i bzu. I pewnie dlatego chciałam znaleźć się właśnie dzisiaj w tym miejscu i upić się widokiem i zapachem tego co mnie otacza? Odżyły wspomnienia. Wprawdzie nie wiem czy tego właśnie chciałam, ale wróciły wspomnienia tamtych już minionych dni, tygodni, lat.
Tak samo jak tamtego pamiętnego lata czekam na mężczyznę mojego życia,tak i teraz też czekam na kogoś bardzo bliskiego. I tak samo jak wtedy i dzisiaj maj jest cudownie majowy. Zachwycam się jak wtedy zapachem i widokiem zieleni i modlę się do mojego Boga i Anioła bym mogła w przyszłym roku zatopić się jak teraz w tym cudownym starym fotelu i tak jak teraz cieszyć się widokiem wszystkiego, co mnie otacza.
Boję się, potwornie się boję, że nie doczekam tej chwili. Może właśnie dlatego wszystko, co mnie teraz tak zachwyca i czym się cieszę jest odbierane przeze mnie ze zwielokrotnioną siłą, bo być może jest to mój ostatni maj?
Być może po raz ostatni dla mnie prześlizgują się pomiędzy gałęziami słoneczne majowe promienie? Jednak wciąż mam nadzieję, że zdarzy się cud. Wierzę w cuda, może to śmieszne, lecz wierzę.
A teraz siedzę z zamkniętymi oczami i znów czuję zapach i atmosferę tamtego feralnego dnia. Znów wyraźnie widzę, to wszystko, co sprawiło lawinę wydarzeń, które zmieniły całe moje życie.
c.d.n
Brak komentarzy