Czas pomalutku spokojnie sobie drepcze, naznaczając nasze dni i noce różnymi zdarzeniami, coraz bardziej otulając nas swoim szalem starości. A my, którzy mamy ponad 60,70 lub i więcej lat , gdy nam nic nie dolega, to wciąż mamy wrażenie, że jeszcze możemy góry przenosić  i że jesteśmy pełni energii. Mamy plany, marzenia i wszystko jest dobrze, gdy dopisuje nam zdrowie.

          Oczywiście w tym wieku mamy luzik i komfort co do gaf, bo możemy popełniać głupstwa kładąc, to na karb starości.
Możemy też zapominać i być roztargnionym, bo przecież staruszkowie tak mają.

Ponadto, nie musimy już nic nikomu udowadniać, ani tego jakim to jesteśmy dobrym pracownikiem, mężem, kochankiem itd .
Luzik!!  J
Jeśli oczywiście nie dopadnie nas pan Alzheimer, demencja i nie połamie reumatyzm.
Nie musimy także stresować się, gdy w naszej małżeńskiej sypialni coś nie wychodzi. BO!! to po prostu starość.
STAROŚĆ!!
I nie ma co się wstydzić ,wpadać w depresję i posiłkować się viagrą czy innymi specyfikami( bo nie daj Boże może nam wysiąść” serducho”.
Ot po prostu staruszkowie już  tak mają.

          Na pewno wspaniale jest, gdy nie jesteśmy sami i mamy z kim dzielić nasze radości i smutki.
Samotność, to bardzo ciężka choroba, która potrafi zrobić wiele złego.

          Lecz niestety czas, w którym żyjemy, co rusz  nam kogoś zabiera.
Pomału zostajemy  okradani nie tylko z bliskich i przyjaciół, ale  odbierany nam  zostaje także słuch, wzrok, bystrość umysłu . A na koniec zostajemy pozbawieni siły i naszej sprawności .
I w końcu przychodzi czas, że zostajemy uznani przez innych  za starców, seniorów,czy jak kto woli , ludzi w podeszłym wieku itd.

          Na pewno każdemu, kto wkroczył już w jesień swojego życia kołacze się w głowie myśl o tym, by nie rozłożyła go jakaś choroba, która przykuje go w łóżku i uzależni od innych. Bo przecież starość, to czas, gdy co rusz nas coś boli, rwie i co rusz gdzieś nam strzyka.

           Olbrzymie znaczenie ma kwestia  jak odbierana  jest nasza starość  przez rodzinę.  Chcemy, by nasze dzieci i wnuki umieli tą naszą starość  zrozumieć i się  z nią pogodzić. Pragniemy, by nas nie odtrącano i by nie traktowano nas jak małe dzieci lub niepełnosprawnych i niedorozwiniętych.  Tego się boimy .

           Problemy starości  i jej dolegliwości nie pojawiają się nagle z dnia na dzień. Starość na naszych rodziców, dziadków, czy wujostwa nie spada przecież jak grom z jasnego nieba. To proces, który trwa i dociera do innych, gdy pojawiają się pierwsze problemy.

          Gdy  nasze kontakty z rodziną są sporadyczne, to dopiero któreś spotkanie nagle uzmysławia nam , jak bardzo się nasi najbliżsi zestarzeli. Jednak, gdy kontakty rodzinne są częste, to upływający czas pozwala nam na przyzwyczajanie się do zmian jakie zachodzą w naszych rodzicach i dziadkach.


Jednak problemy związane ze starszymi osobami na pewno są trudne i nie każdy umie sobie z nimi poradzić. 
Niestety nie uczy się dzieci i młodzieży o tym jak traktować ludzi starszych i nikt nas, gdy dorastamy nie uczy jak z nimi żyć . Nie można więc mieć pretensji o to, że młodszym trudno jest rozumieć  starość i jej problemy? Posiadamy wzorce wyniesione z naszych domów,a to stanowczo za mało.

A ten problem dotyczy nas wszystkich. Każdy z  nas ma rodziców, którzy się starzeją, dziadków, wujostwo. Każdy z nas też kiedyś się zestarzeje i też będzie obawiać się czy inni będą umieli jego starość rozumieć.

Na pewno może się to zmienić, lecz tylko wtedy, gdy już dzieci i młodzież będziemy uwrażliwiać się na temat starości. Na razie kwestie dotyczące życia ludzi starszych poruszane  są sporadycznie, bo to wciąż jest temat, który omijany jest szerokim łukiem.