cmentarz1
           Jest taki jeden dzień w roku, gdzie w każdym mieście i wiosce ludzie schylają się nad grobami. Dzień, w którym cmentarze pełen są rozświetlonych zniczy i kwiatów .

          Dobrze, że jest ustanowione to Święto, bo to w pewien sposób wielu zobowiązuje, motywuje do tego by odwiedzić groby, w których pochowani są najbliżsi.

          Praca, obowiązki, dzieci ,odległość – szukamy usprawiedliwienia na nasze zaniedbania,bo wciąż brakuje nam czasu i chęci by w innym czasie odwiedzić pochowaną osobę i zapalić znicz. A gdyby ta osoba żyła? Zapewne z ochotą byśmy uczestniczyli w jej okolicznościowych uroczystościach.
W ten jeden szczególny dzień wielu z nas chce w jakiś sposób zrekompensować swoją nieobecność przy grobie w w ciągu całego roku . Lecz ilość zniczy i kwiatów tego nie wyrówna, to niestety tak nie działa.

          Pamiętajmy o tych już wśród nas nieobecnych ,oraz o tych, którzy jeszcze żyją , a są przez nas zaniedbywani.
Jutro nie jest zagwarantowane nikomu. Nigdy nie wiadomo kiedy nadejdzie moment ostatniego oddechu naszych najbliższych, z którymi jeszcze możemy się spotykać i okazać im nasze uczucia.

„Bądź zawsze blisko tych, których kochasz, mów im głośno, jak bardzo ich potrzebujesz, jak ich kochasz i bądź dla nich dobry, miej czas, aby im powiedzieć „jak mi przykro”, „przepraszam”, „proszę”, dziękuję” i wszystkie inne słowa miłości, jakie tylko znasz. Nikt cię nie będzie pamiętał za twoje myśli sekretne.( List do przyjaciół Gabriel Garcia Marquez

Umarli

oni nie śpią
to nie sen
skleja zmęczone światłem świec powieki
pukają do ciemnych okien
przytulają blade twarze
na dnie snu zapalają
migotliwe płomyki udręki
szepczą w nas
wołają ze starych fotografii
wierszy niedokończonych
jak ostatni oddech
słów
niedopowiedzianych w pośpiechu pożegnań
żyją jeszcze w nas
dotkliwie niepewni jutra
ubrani banalnie
w tuje i chryzantemy

oni nie śpią
odchodzą od nas
po ścieżce księżycowego blasku
w szelest spadających liści
w zwiędłość kwiatów
nie słyszą wołań
obojętni
nawet na obietnice pamięci
odchodzą
ślepi
głusi
nieczuli, umarli
( oniros )