Kambodża- Podróż do dawnego imperium Khmerów.

                      Wpis jaki niedawno czytałam na https://esencjablog.pl. sprawił, że odżyły moje wspomnienia z podróży do tego kraju. Kambodża, to kraj, który zapewne nie tylko mnie zachwycił monumentalnymi zabytkami oraz bogatą historią. 

                      Przepiękne krajobrazy,egzotyczna kuchnia,oraz wstrząsające miejsca związane z reżimem Czerwonych Khmerów to tylko część Kambodży

Jednak, przede wszystkim dlatego pojawiają się tutaj tysiące turystów i pielgrzymów. Właśnie dla tego klimatu i zabytków.  Pomimo swej tragicznej  i bolesnej historii kraj wciąż zachwyca, fascynuje i ściąga masy turystów.  

                     Miedzy innymi dla tego klimatu, fascynujących zabytków, kuchni oraz historii znalazłam się w tym kraju i ja.  Za nami pozostała zaśnieżona i mroźna Polska. Wylądowaliśmy w Bangkoku, gdzie przywitał nas skwar i  duchota.  W ostatni dzień stycznia po 3 godzinnej jeździe autokarem przez Tajlandję dojechaliśmy do granicy Kambodży .  Odprawa i przejście graniczne, by po następnych 3 godzinach dojechać do Siem Rap,które jest położone 7 km od świątyń Anghoru .

                      Ponieważ upał daje się we znaki serwujemy sobie na przystanku sok z kokosa i  w końcu, pod wieczór zakotwiczamy się w hotelu.

Gdy reszta grupy wypoczywa w cieniu hotelowej restauracji my wyruszamy na pierwszy spacer. Na kolację jemy regionalną potrawę tzw. Amoc chiken-podawaną w wydrążonym kokosie.
Pomimo,że jest potwornie pikantna bardzo nam smakuje.

                                 Jest już dość późny wieczór,a  upał nie ustępuje.

                     Na ulicach mnóstwo tubylców i turystów. Zatrzęsienie straganów i mnóstwo kupujących. Gar-kuchnie podobnie jak w Tajlandii spotykamy na każdym kroku. Wokół unosi się mieszanina zapachów i gorącego powietrza. Mijamy co krok salony masaży oraz salony z akwariami,w których rybki  oczyszczają stopy z naskórka.

                     Następny dzień to zwiedzanie zespołu kamiennych świątyń z czasów rozkwitu imperium Khmerów ze stolicą w Anghorze. Jest on wpisany na listę UNESCO .
Dostajemy bilet ze zdjęciem, które robione jest nam przy kasie, podobnie będzie w następne dni. Dzień jest upalny i mam wrażenie,że jest chyba z 50 stopni. 
Rozpoczynamy zwiedzanie tego genialnego kompleksu. 

                  Jesteśmy jedną z wielu grup,która podobnie jak inne pożera wzrokiem wszystko dookoła. Pomimo, że żar leje się z nieba nie mogę przestać zachwycać się tym co widzę.Ten obiekt to duma Kambodży i miejsce gdzie codziennie stykają się drogi tysięcy podróżników turystów, pielgrzymów- wyznawców hinduizmu i buddyzmu. Tutaj moc  i historia tamtych czasów mieszka w kamieniach i drzewach.
Oto kilka fotek na zakończenie tej części.