Starość, to okres naszego życia, przez wielu traktowany po macoszemu. Nie lubimy za bardzo mówić o starości i zazwyczaj ten temat omijany jest szerokim łukiem. Jednak każdy z nas malutkimi krokami do tego etapu życia się zbliża.
Lecz nie każdy ma to szczęście, że doczeka się „wspaniałej jesieni swego żywota „.
Ale, jeśli już przekroczymy tą magiczną niewidoczną granicę (oczywiście dla każdego jest ona inna) i zostajemy tzw. seniorem, to rozpoczyna się dla nas czas, w którym już nie czekamy na urlop, a głównym celem jest życie ,a nie praca.
Wiersz o starości, przez wiele lat uważany za dzieło naszej noblistki Wisławy Szymborskiej sprawia, że czytając go uśmiechamy się do siebie.
(Fundacja Wisławy Szymborskiej oświadcza, że wiersze „Oda do starości” i „Jak ja się czuję” nie zostały
napisane przez Wisławę Szymboeską – https://www.szymborska.org.pl/szymborska/sprostowanie/)
Wiem, że aktywność w tym okresie życia nie zawsze nam towarzyszy i nie zawsze mamy ochotę na amory i łóżkowe igraszki. Przeżyć starość na codziennym droczeniu się z nią też nie wchodzi w rachubę. Zawsze można znaleźć coś dobrego w tym co nas dotyka.
Mamy oczywiście w tym wieku luzik i komfort co do gaf, bo możemy popełniać głupstwa kładąc, to na karb starości.
Możemy też zapominać i być roztargnionym, bo przecież staruszkowie tak mają.
Ponadto, nie musimy już nic nikomu udowadniać, ani tego jakim to jesteśmy dobrym pracownikiem, mężem, kochankiem itd .Luzik!!
Jeśli oczywiście nie dopadnie nas pan Alzheimer, demencja i nie połamie reumatyzm.
Nie musimy także stresować się, gdy w naszej małżeńskiej sypialni coś nie wychodzi. BO!! to po prostu starość.
I nie ma co się wstydzić, wpadać w depresję i posiłkować się viagrą czy innymi specyfikami ( bo nie daj Boże może nam wysiąść” serducho”).
Ot po prostu staruszkowie już tak mają. Zabawa po prostu trwa dłużej.
A jeśli zdrowie i kondycja nam dopisuje i na dodatek mamy w sobie chęć poznawania świata, to oczywiście ruszajmy zwiedzać i podziwiać wspaniałości jakie pozostawiły nam minione wieki oraz natura.
Nie starczy
Dystans do siebie i rzeczywistości, oraz akceptacja wszystkiego co się z nami procesie starzenia dzieje, to przesłanie wiersza
„Oda do starości, a nawet dwie 😉
st
*********************************************************
Idę ulicą – ktoś mi się kłania.
Oddaję ukłoń – znam przecież drania:
ta twarz, ten uśmiech i ten błysk w oku…
To miły facet, znam go od roku.
Jakże u diabla on się nazywa?….
Dziura w pamięci. Czasem tak bywa.
Wtedy myśl smutna w głowie się rodzi :
Nic nie poradzisz – starość nadchodzi .
Z trzeciego piętra schodzę radośnie,
bo w kalendarzu ma się ku wiośnie,
no i spaceru gna mnie potrzeba
zwłaszcza, że słońce i błękit nieba…
Gdy już po parku idę aleją
nagle pot zimny koszulę klei,
bowiem pytanie w głowie mi tkwi :
czy aby kluczem zamknąłem drzwi?
W spiesznym powrocie znów myśl się rodzi :
Nic nie poradzisz – starość nadchodzi.
Siedzę i czytam.
Nagle myśl żywa jakimś pragnieniem z fotela zrywa.
Robię trzy kroki, staję przy szafie i jak to cielę na nią się gapię…
Pojęcia nie mam po co ja wstałem?
Czego tak bardzo i nagle chciałem?
Oj, coraz bardziej mi to już szkodzi ,
że ta nieszczęsna starość nadchodzi.
Jadę na urlop. Prasuję spodnie,
żeby wśród ludzi wyglądać godnie.
Biorę walizkę, pędzę nad morze….
Lecz tam miast śledzić dziewczyny hoże,
zamiast podziwiać plażowe akty… …
Czy wyłączyłem wtyczkę z kontaktu?
Może dom spłonął? Strach we mnie godzi…
Tak to już jest, gdy starość nadchodzi.
Żeby nie znaleźć się kiedyś w nędzy
zaoszczędziłem trochę pieniędzy.
W dużej kopercie, zamkniętej klejem,
dobrze ukryłem je przed złodziejem
I teraz… już od paru miesięcy
nie mogę znaleźć moich tysięcy.
Ech. Nie pojmiecie tego wy młodzi
jak miło żyć, gdy starość nadchodzi..
Pomimo moich najlepszych chęci
-nie zawsze mogę ufać pamięci.
Więc by jej pomóc, a przez nią sobie,
czasem na chustce węzełki robię.
A potem jeden Bóg wiedzieć raczy
co który węzeł ma dla mnie znaczyć?
Choć mi się nawet nieźle powodzi, wciąż mam kłopoty.
Starość nadchodzi.
Dwa razy dziennie – raz przy śniadaniu, a potem w obiad,
po drugim daniu zażywam leki, tabletki białe:
cztery połówki i cztery całe
Często się pieklę (bom nie aniołem),
gdy w obiad nie wiem czy rano wziąłem?
Tę gorycz klęski wątpliwie słodzi wiedza, że oto starość nadchodzi.
Żuję kolację – w niej polędwica me podniebienie smakiem zachwyca.
Pogodnie dumam o tej starości….
Czy ona musi stale nas złościć?
Przecież jest piękna!!!! Masz sporo czasu…
Chcesz iść nad wodę, albo do lasu,
to sobie idziesz – nikt ci nie broni.
Z łóżka zbyt wcześnie też nikt nie goni,
bowiem nie musisz pędzić do pracy jak wszyscy twoi młodsi rodacy.
Co prawda wigor z wolna przekwita,
lecz po co wigor u emeryta?
Podwyżki pensji już nie wyprosisz,
należną gażę poczta przynosi…
Spokojnie patrzysz jak świat się zmienia,
gdyż wiek ci daje mądrość spojrzenia…
Więc wiwat starość!
Niechaj nam służy,
nawet gdy trochę chwilami nuży,
Bowiem – jak sądzę – w tym jest rzecz cała,
by jak najdłużej ta starość trwała…!!!”
Brak komentarzy