Nie myślałam, że jako senior będę wędrować po Portugalii, a jednak tak było. Hiszpania i Portugalia taki był nasz cel i został zrealizowany. Aktywność,chęć poznania nowego motywuje.
Planujemy i wyruszamy. Późny wiek nie przeszkadza, by spełniać marzenia. Wprawdzie wyprawa kamperem zmusza do trochę innego wypoczywania i jest to także czas większej aktywności, ale oboje to lubimy.
Oto jedna z miejscowości tej wyprawy – Lagos – mała rybacka miejscowość położona w południowej Portugalii, w regionie Algarve.
Została założona w pierwszym tysiącleciu p.n.e przez Celtów lub Kartagińczyków. Była w rękach rzymskich, później bizntyjskich i Maurów. W XIII wieku zdobywają miasto wojska chrzecijańskie króla Portugalii, a w XVIII wieku nawiedza je trzęsienie ziemi i tsunami.Ta miejscowość, to typowy kurort, gdzie prawie w każdym miejscu usłyszysz język angielski.Lagos przyciąga wielu turystów z całego świata imprezami, barami, klubami oraz pięknymi plażami. Jednak największą atrakcją miasta i regionu są klify z wyżłobionymi w skałach grotami i ukrytymi pomiędzy nimi amfiteatrami.
Lecz Lagos to nie tylko plaża i klify. Oprócz zabawy i beztroski, miasto ma także coś do zaoferowania dla spragnionych zabytków.
Igreja de Santo António ( https://www.visitportugal.com/en/NR/exeres/EEFFB2D2-D949-4A8F-98A5-AFD2CE2CF6DA)
– ( kościół św. Antoniego) – to jedna ze świątyń – klejnot tego regionu (Algarve). Każdego, kto tu zajrzy, zachwyci złocona snycerka. Kościół jest datowany na XIII wiek i jest w nim wszystko z czym kojarzy nam się barok. Mamy tu pulchne amorki, owoce i mityczne stwory. W muzealnej części możemy obejrzeć kolekcję rzeźbionych i malowanych łodzi rybackich, rzymskie mozaiki i szaty haftowane złotem. I na koniec coś niesamowitego – ołtarzyk z korka .
Następna świątynia to Kościół Matki Boskiej (port. Igreja de Santa Maria) zbudowany w XVI wieku, odrestaurowany w XIX wieku. Wewnątrz możemy podziwiać najcenniejsze XVIII-wieczne drewniane figury świętych, w tym patrona miasta – São Gonçalo.
Godne zauważenia są także miejskie mury, które datuje się na czasy rzymskie. W najlepiej zachowanej części znajduje się manuelińskie okno, z którego Sebastian I miał przemawiać do mieszkańców miasta przed wyruszeniem pod Al-Kasr al-Kabir.
Miasto może poszczycić się XVII-wieczną fortecą – Fortaleza do Ponte da Bandeira, do której prowadzi most zwodzony. Zbudowana została w celach obrony portu. Oczywiście dzisiaj pełni zupełnie inną funkcję – muzeum. Jest wypełnione eksponatami nawiązującymi do odkryć geograficznych. A sam port? Dziś przyjmuje okazałe łodzie o różnych rozmiarach w Marina de Lagos.
My zatrzymaliśmy się na parkingu dla kamperów, który oddalony jest od miasta o około 1,5 km.
Jedziemy do miasta rowerami. Wzdłuż wybrzeża prowadzi nas długa promenada wyłożona mozaiką. Droga jest zatłoczona przez turystów i stragany. Wszystkie uliczki w mieście wyłożone są mozaikami. Każda uliczka charakteryzuje się innym wzorem. Docieramy do starego portu, a później do starego miasta. Kręte uliczki, domy ozdobione azulejos (kolorowymi płytkami ceramicznymi układającymi się w jakiś wzór), towarzyszy nam upał i jest kolorowo i gwarno. Spacerujemy uliczkami bogatymi w sklepiki, bary i restauracje.Trafiamy na restaurację, która wśród jadłospisów w różnych językach , ma także kartę dań po polsku.
W drodze powrotnej zauważamy po drugiej stronie portu mnóstwo ludzi na nadbrzeżu, przystrojone kutry rybackie i dochodzą do nas odgłosy muzyki. Zostawiamy rowery przy wejściu do portu i dołączamy do tłumu. Zaskakuje nas duża ilość kutrów rybackich, które są już pełne roześmianych i rozśpiewanych ludzi. Każdy kuter jest przystrojony w kolorowe dekoracje, wianki, kwiaty, girlandy. Otrzymujemy zaproszenie do wejścia na jeden z kutrów. Korzystamy z zaproszenia i wyruszamy w rejs w towarzystwie kilkunastu kutrów, które co rusz głośno sygnalizują swoją obecność.
Na kutrach w skrzyniach z lodem chłodzą się napoje, woda, piwo, a w innych skrzyniach jest pełno przekąsek. Okazuje się, że to szczególny dzień dla rybaków. Najpierw było poświecenie kutrów przez kapłana, a później jeden po drugim, ruszają w kierunku zatoki, oczywiście z głośnymi sygnałami syren i gwizdków. A my, jak i wielu innych turystów, uczestniczymy w tym wyjątkowym rejsie. Jest on darmowy dla każdego, kto chce popłynąć wzdłuż wybrzeża przez miasto w stronę klifów. Wprawdzie kutry nie zagłębiają się w wydrążone w skałach zatoczki ,ale i tak jest wspaniale . To symboliczny darmowy gest, mający przynieść szczęście dla każdego właściciela kutra. Rejs trwał ponad godzinę i było gwarno, wesoło i ciekawie. Dzięki temu zdarzeniu odpadła nam jedna z atrakcji, jaką mieliśmy zaplanowaną na następny dzień. Chcieliśmy wynająć łódź, by popłynąć właśnie tą samą trasą, którą przepłynęliśmy w towarzystwie mieszkańców, rybaków i turystów.
Na drugi dzień wybraliśmy się na spacer wzdłuż klifowego wybrzeża. Nasza wędrówka trwała ponad 3 godziny.Widoki były przepiękne. Uwieńczeniem spaceru był lunch w przecudownie położonej restauracji. Mieliśmy niesamowity widok na klify i morze. Oczywiście zamówiliśmy owoce morza, bo jakże mogłoby być inaczej, przecież jesteśmy w Portugalii.
Brak komentarzy