Minęło trochę czasu od mojego ostatniego wpisu. Ale mam usprawiedliwienie.

PODRÓŻE, LATO I RODZINA , to winowajcy  tego, że nie miałam czasu, by tu zaglądać. Po same uszy zanurzyłam się w tą inną codzienność i muszę przyznać, że  pochłonęła mnie ona całkowicie. Może dziwne usprawiedliwienie, lecz prawdziwe.
Cały maj i kawałek czerwca przemierzaliśmy drogi Danii, Szwecji i Norwegii, a później oddałam się z rozkoszą w inną przyjemność.

Dzieci, wnuki i czas z nimi spędzony, to coś bezcennego, zwłaszcza teraz, gdy mam ich blisko siebie tylko od czasu do czasu. Korzystam wiec maksymalnie z tego co mi daje lato, bo wtedy mogę z nimi przebywać trochę dłużej .

Czas nieubłaganie płynie i wiem, że nic się nie powtórzy i nic z tego co się dzieje w danej chwili nie zatrzymam. Wyciskam więc jak cytrynę każdą minutę i godzinę z czasu, który spędzamy razem i cieszę się ich obecnością.
Starzejemy się nie tylko my, ale nasze dzieci i wnuki także.
Różni nas jedynie to, że my dobitnie zdajemy sobie sprawę z tego, że to się już dzieje, a oni jeszcze nie.
Już za rok, dwa, czy pięć  nasze spotkania będą miały inny smak i kolor. Każdy z nas będzie starszy i nie powtórzą się chwile, które są już za nami.
Będą one bogate w inne uśmiechy, inną radość i pozostawią inne wspomnienia.
Nie mogę więc przegapić ani minuty z tego naszego wspólnego przeżywania codzienności. Jest mi trochę wstyd za tą moją zachłanność, ale  nie chcę stracić czasu na coś innego,
gdy jesteśmy razem.