Śmierć Pawła Adamowicza, Prezydenta Gdańska pokazała jak bardzo jesteśmy wrażliwi. Cały kraj zjednoczył się w jednym wielkim apelu przeciwko nienawiści i przemocy. Szczególna sytuacja i wyjątkowa solidarność. I właśnie wydarzenia ostatniego tygodnia sprowokowały mnie do napisania tego teksu.


                     Jest normalny dzień. Jest radośnie, zwyczajnie. Pracujemy, uczymy się, zwiedzamy, wypoczywamy i cieszymy się swoja obecnością. A tu nagle, bach!! Telefon, lub telegram, że umarł nam ktoś bliski.  Ta wiadomość zakłóca rytm tego co robimy i co mieliśmy w planach, rozsypuje nam nasz porządek. Jakże często śmierć zdarza się nie w tym momencie, co trzeba. Przerywa nam wymarzony urlop, albo miesza w terminach: ślubu , imienin czy innych uroczystości i planach. Niestety nie idzie się z nią dogadać. Jest nie czuła i głucha na nasze prośby. Bywa, że nieraz  spodziewamy się jej wizyty (zazwyczaj gdy ktoś jest nieuleczalnie chory), ale nigdy nie wiemy kiedy się pojawi.

                         Nie mam pojęcia ilu z nas wczuwa się w to, co przeżywają najbliżsi zmarłej osoby? Ilu z nas taka wiadomość zmusza do refleksji i zadumy? Mam jednak nadzieję, że empatia jest w wielu z nas. Nie często można się o tym przekonać. Jednak ostatni tydzień pokazał jak tragedia potrafi zjednoczyć. Są wyjątkowe sytuacje, które  nas zaskakują i zadziwiają. Tak było w przypadku śmierci Prezydenta Gdańska.

                        Gdy  jesteśmy młodzi nie myślimy o śmierci ,o tym , że czas pędzi jak zwariowany, że mamy tylko jedno życie. I to jest naturalne, normalne. Żyjemy pełną piersią  i chcemy doświadczać  wielkich przeżyć, poczuć wiatr we włosach i adrenalinę we krwi.
To, że ktoś umiera, że skończyło się jego życie rzadko wywołuje w nas zaniepokojenie i rzadko skłania do refleksji. Ot po prostu  „se la vi”.
Są choroby, wypadki- powiemy sobie i żyjemy swoim życiem. 
 Lecz gdy mamy na swych barkach kilkadziesiąt lat, to bardziej doceniamy to, co mamy. I na pewno inaczej podchodzimy do wszystkiego, co jest związane z przeżywaniem kolejnych dni,miesięcy lat.

                 Ludzie umierają w różnym wieku. Jutro nie jest zagwarantowane nikomu. Lecz na pewno w każdym przypadku, gdy ktoś umiera, to dla jego najbliższych świat rozsypuje się na drobne kawałki . Dla nich cierpienie, pustka po zmarłej osobie będzie obecna w każdej kolejnej minucie i będą musieli nauczyć się żyć inaczej. Wiele rzeczy będzie już innych i życie także będzie uboższe o wszystko, co łączyło się z osobą, która  odeszła